FB twitter kontakt

Prawie jak Liga Mistrzów?


Nowy pomysł sterników dwudziestokrotnego Mistrza Anglii trochę mnie śmieszy, gdyż Manchester United zachowuje się jak tonący, który chwyta się brzytwy. Na Old Trafford nadal nie są w stanie pogodzić się z tym, iż rozgrywki Ligi Mistrzów mogą oglądać jedynie w telewizji lub na stadionie sąsiedniego rywala. W czerwonej części Manchesteru wymyślono więc zastępnik Champions League, gdzieś na Bliskim Wschodzie, z kimś piłkarsko egzotycznym. 

Wobec braku kwalifikacji do europejskich pucharów, pierwszy raz od sezonu 1989/1990, oraz po odpadnięciu z rozgrywek Capital One Cup w II rundzie i żenującej porażce z MK Dons (0:4), Manchester United od prawie dwóch miesięcy koncentruje się jedynie na rozgrywkach ligowych. Brak występów w powszechnie nazywanym pucharze Myszki Miki na pewno nie przyprawia o nocne mary kibiców z Old Trafford, ale nieobecność w Lidze Mistrzów jest wielką zadrą w sercu każdego fana Czerwonych Diabłów. Absencja w Champions League zabolała również sejf ekipy dwudziestokrotnego Mistrza Anglii, który uszczupli się o około 40 milionów funtów. Pewien pomysłowy Dobromir z Old Trafford znalazł więc lek na klubowe finanse Manchesteru United, szansę na rozgrywanie meczów w środku tygodnia i powetowanie, choć w małym stopniu, kibicom braku występów ich ukochanego klubu w Lidze Mistrzów.

Niedawno jeden z dyrektorów Czerwonych Diabłów Richard Arnold poinformował, iż od nowego roku, wzorem ostatniego przedsezonowego tournee, Manchester United będzie rozgrywał meczem towarzyskie w środku tygodnia. Oczywiście konfrontacje te nie odbędą się pomiędzy innymi, silnymi drużynami, gdyż przecież każdy liczący się na starym kontynencie zespół ma w głowie europejskie puchary, a nie grę towarzysko z United. Rywal zapewne będzie egzotyczny, jak również piłkarsko egzotyczne musi być miejsce takiego spotkania. Warunek do rozegrania takiego meczu jest jeden - pieniądze muszą się zgadzać. Oczywiście to nie Czerwone Diabły będą zapraszać inne zespoły do rywalizacji, a będą zaś oczekiwać lukratywnej oferty. Przedsezonowe tournee pokazało, że marka Manchesteru United jest wielka, gdyż Czerwone Diabły przyciągnęły na mecze ze swoim udziałem ponad 350 tysięcy kibiców, z czego 110 tysięcy oglądało ich potyczkę z Realem Madryt.

Jeżeli chodzi o pozytywy takiego pomysłu, to przyjemność częstszego oglądania w akcji swoich ulubieńców zapewne przypadnie do gustu fanom United. Kibice przychodzący co tydzień na stadion najprawdopodobniej środkowo tygodniowe potyczki Czerwonych Diabłów obejrzą co najwyżej w telewizji, lecz dla osób sympatyzujących z United w innych zakątkach świata, gdzie być może pojawią się towarzysko piłkarze van Gaala, będzie nie lada atrakcją i przeżyciem. Jeżeli chodzi o samych zawodników, to na pewno częstsza gra i rytm meczowy typowy dla największych angielskich drużyn powinien zadziałać in plus. Dla piłkarzy, którzy grają drugie skrzypce w układance Holendra, oraz tych młodych pukających do drzwi pierwszej drużyny, będzie to również możliwość pokazania się przed menedżerem i fanami, choć oglądając Manchester United w obecnym sezonie, poprzez szpital jaki panuje w zespole, mam wrażenie, że cały czas widzę w akcji rezerwowych. Wszyscy jednak zdają sobie sprawę, że dla pomysłowego Dobromira z Old Trafford, który wymyślił ideę towarzyskich meczów w środku tygodnia, poza formą zawodników i zadowoleniem fanów, chodzi głównie o stan klubowego konta. Trudno ot tak załatać dziurę w wysokości 40 milionów funtów. Rywalizacja z zespołami z różnego krańca świata, które poprzez swoich właścicieli zapłacą krocie, aby ugościć wielki Manchester United, oraz których stadiony wypełnią się do ostatniego miejsca, dają sporą możliwość załatania utraconego budżetu.
- Całkowicie popieram ten pomysł. Ja i Arnold rozmawialiśmy o tym z Edem Woodwardem jeszcze w poprzednim tygodniu. W pełni się zgadzam. Jestem przyzwyczajony do rozgrywania spotkań w środku tygodnia, jednak w tym przypadku musimy trochę poczekać z wdrożeniem inicjatywy. Musimy się przyzwyczaić do obecnego tempa i przyswoić nową organizację gry. – mówił przed miesiącem Louis van Gaal

Minusami takiego pomysłu są na pewno dalekie wyjazdy, zapewne o wiele dalsze, aniżeli pomiędzy zespołami, z którymi Czerwone Diabły zagrałyby w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Zmęczenie po podróżach może również w pewien sposób wpłynąć na formę w trakcie następnego meczu ligowego. Słowo „kontuzja” powoduje ciarki na plecach Louisa van Gaala, gdyż myślę, że on sam nie jest już w stanie wymienić wszystkich swoich zawodników, którzy leczą jakiś uraz. Mecze towarzyskie oczywiście mogą wpłynąć na pojawienie się kolejnych kontuzji w drużynie Holendra, choć wydaje się, że limit pecha w tym temacie podczas obecnego sezonu został już na Old Trafford dobitnie wyczerpany. Oczywiście mobilizacja zawodników będzie na o wiele niższym poziomie, aniżeli w meczach o stawkę. W głowach największych gwiazd United być może pojawi się myśl, iż w momencie, gdy ich koledzy z Chelsea czy Arsenalu walczyć będą o europejski byt, to oni gdzieś na Bliskim Wschodzie zagrają spotkanie w drużyną, o której zapewne nigdy nie słyszeli.

W czerwonej części Manchesteru nie potrafią poradzić sobie z brakiem Ligi Mistrzów. Dla klubu formatu Czerwonych Diabłów rok, kto wie czy ostatni, bez europejskich pucharów to prawdziwy szok. To jak wyrok, porażka. Nie wiem jednak, czy chwytanie się brzytwy i rozgrywanie na siłę spotkań gdzieś na dalekich krańcach świata nie odbije się negatywnie na drużynie van Gaala. Czy nie lepiej byłoby w spokoju skupić się na Premier League, aby w przyszłym sezonie pojawić się ponownie na europejskich salonach? Czy nie lepiej oszczędzać siły na ostatnie kolejki ligi, w której do samego końca będzie zapewne toczyła się walka o grę w Champions League? Przecież gdyby nie brak awansu do Ligi Mistrzów, nikt w Manchesterze nie zastanawiałby się nad meczami gdzieś w świecie podczas sezonu, a na taką propozycję zapewne każdy na Old Trafford popukałby się w czoło. Niestety chodzi tu tylko i wyłącznie o biznes i 40 milionów funtów. Pokazuje to jednak, jak trudno, klubowi w piłkarskiego topu, poradzić sobie bez występów wśród najlepszych w elitarnych rozgrywkach i jak wielką wagę ekonomiczną i sportową niesie ze sobą Champions League. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz