FB twitter kontakt

Dwunasty z Legionistów

To, że na boisku grają najlepsi jest czymś oczywistym wynikającym z czysto sportowej logiki. W wirtualnym świecie Football Managera, który zabiera mi mnóstwo czasu dziennego, jak również niestety nocnego, także staram się stawiać na piłkarzy wyróżniających się, a szczególnie takich, którzy zapewniają mojej drużynie gole. W realnym warszawskim klubie mechanizm ten jest jednak zgoła odmienny, bo w Legii najlepszy napastnik jest pierwszym rezerwowym zespołu.  

Przyznam szczerze, że po rundzie wiosennej ubiegłego sezonu stawiałem krzyżyk na nazwisku Orlando Sa zaliczając go do grona „piłkarzy turystów”, którzy w Warszawie zatrzymywali się jedynie na chwilę, a po słabym epizodzie zespół dziesięciokrotnego mistrza Polski opuszczali tylnymi drzwiami. Sam piłkarz podobno nieoficjalnie podkreślał, iż żałuje transferu do naszej stolicy, a współpraca z Hennigiem Bergiem nie przypadła mu do gustu. Portugalczyk został jednak w Polsce, a ligową rundę jesienną zakończył z dziewięcioma golami i dwiema asystami na koncie strzelając bramkę średnio co 84 minuty. W europejskich pucharach dołożył również jedno trafienie oraz dwa kluczowe podania.

Dla Legii przemiana jaką przeszedł Orlando Sa podczas okresu letniego była niczym transfer, gdyż okazało się, iż w swych szeregach ma piłkarza, który jest przymierzamy do gry w reprezentacji Portugalii u boku samego Cristiano Ronaldo. Oczywiście bramki i asysty napastnika Legii nie są jedyną wymierną korzyścią jaką daje swojemu zespołowi. Orlando Sa imponuje przeglądem pola, umie grać tyłem do bramki, świetnie się ustawia, a swoimi podaniami napędza akcje zespołu. Jeszcze do niedawna wielu zarzucało mu, że gra samolubnie zapominając o zagraniach do lepiej ustawionych kolegów. Z drugiej strony, który dobry napastnik nie ma w sobie krzty boiskowego egoizmu? Obecnie Orlando Sa jest zupełnie innym zawodnikiem niż wiosną, lepszym. Przez ostatnie pół roku, gdy pojawiał się na boisku, błyszczał, a mimo to jest jedynie pierwszym rezerwowym w talii Henninga Berga. Lecz gdy wchodzi na boisko, to po prostu nie zawodzi…

Patrząc na kadrę Legii wydawać by się mogło, że taki piłkarz jak Sa, będąc w takiej formie, powinien mieć pewne miejsce w kadrze Warszawiaków. Arkadiusza Piecha częściej można zobaczyć na trybunach Pepsi Areny, aniżeli na boisku, Michały Kucharczyk i Żyro najczęściej zajmują pozycję skrzydłowych, będący w świetnej dyspozycji Ondrej Duda gra za napastnikiem, a Marek Saganowski jest w wieku, w którym życiową formę ma już dawno za sobą. Mimo wszystko Henning Berg zamiast dwudziestosześcioletniego Portugalczyka częściej na pozycję numer dziewięć wystawia tego ostatniego lub Miroslava Radovicia. Obaj w lidze strzelili jednak mniej bramek aniżeli Orlando Sa. Trudno jednak zarzucić Saganowskiemu, czy też Radoviciowi, że źle wywiązują się ze swojej roli, gdy dostają szansę. Wydaje się jednak, że Portugalczyk znajduje się w o wiele lepszej dyspozycji, aniżeli jego rywale. Mimo wszystko w oczach Henninga Berga Sa nie jest wyborem numer jeden.

Szkoleniowiec nazywa to rywalizacją. Media i kibice doszukują się jednak drugiego dna dziwiąc się za każdym razem, gdy widzą Portugalczyka na ławce rezerwowych. Napastnik Legii ma doklejoną łatkę treningowego leniwca lubiącego imprezy, a do tego nie mającego bliższych przyjaciół w drużynie. Jakiś czas temu głośno było o rzekomym konflikcie pomiędzy piłkarzem a szkoleniowcem, a wszystko przez to, że Orlando Sa coraz głośniej zaczął domagać się gry w pierwszej jedenastce nie mogą się pogodzić z rolą rezerwowego. Portugalczyk wyraził swoje niezadowolenie po strzelonej bramce Górnikowi Zabrze, za co kilka słów krytyki na forum zespołu otrzymał od swojego szkoleniowca.

Trudno się jednak dziwić piłkarzowi, że jest niezadowolony z zaistniałej sytuacji. Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby zamiast ostentacyjnego wyrażania tego co czuje, udowadniał, że to jemu należy się miejsce w wyjściowej jedenastce. Sytuacja Orlando Sa jest o tyle śmieszna, że gdy pojawia się na boisku za każdym razem jest wyróżniającą się postacią na boisku często odgrywając pierwszoplanowe role. Mimo wszystko nadal bliższa jest mu ławka rezerwowa, aniżeli zapach murawy. Jedni by powiedzieli, że strzela focha, że się obraża, że może swoim zachowaniem zaszkodzić atmosferze w szatni, lecz ja nazwę to ambicją. Trudno się dziwić zdenerwowaniu piłkarza, kiedy na mecz przyjeżdża selekcjoner z reprezentacji jego kraju, a on dostaje szansę od trenera jedynie w końcówce spotkania. Trudno dziwić się złości zawodnika, który ma szansę gry z Cristiano Ronaldo, Pepe czy Nanim, a siedzi na ławce zespołu naszej Ekstraklasy. Trudno też nie zrozumieć żądzy gry zawodnika, który swoimi występami, formą, golami ewidentnie udowadnia, że zasługuje na grę w pierwszej jedenastce, a mimo to grzeje ławkę rezerwowych.
- Gdyby był między nimi jakiś konflikt, to bym o tym wiedział. Lud chce igrzysk, dlatego powstała plotka o tym, że Henning Berg nie widzi Sa w składzie. To bzdura, bo który trener robiłby sobie na złość, z premedytacją rezygnując z dobrego piłkarza? – Bogusław Leśnodorski

Trudno mi jednak zrozumieć Henninga Berga, który mając w swoim składzie zawodnika o takim potencjale woli stawiać na doświadczonego Marka Saganowskiego lub też Radovicia, który z grą na pozycji numer dziewięć ma niewiele wspólnego. Serb nigdy nie był i nie będzie prawdziwym napastnikiem, a zdaje się, że mógłby więcej dać zespołowi grając za napastnikiem lub na prawym skrzydle. Trener widzi to jednak inaczej. Wielu kibiców zastanawia się nad ustawieniem na boisku Dudy, Radovicia i Sa, lecz brzmi to jak science fiction dla Henninga Berga. Norweg ma własny pomysł na Legię. Biorąc pod uwagę wyniki zespołu trudno zarzucić mu, iż popełnia błędy. Mimo wszystko trudno niekiedy zrozumieć decyzje szkoleniowca Wojskowych. Po meczu z Górnikiem Łęczna długo się zastanawiałem, po co w drugiej połowie, przy stanie 3:0 dla rywala Henning Berg wpuścił Orlando Sa na boisko? Czy wierzył w liverpoolski cud i odrobienie trzy bramkowej straty? Uświadomił sobie w końcu, że Portugalczyk jest tak dobrym zawodnikiem, że będzie w stanie poprowadzić Legię przynajmniej do remisu? Czy nie lepiej było dać szansę gry młodziakom, a nie piłkarzowi, który powinien znaleźć się w jedenastce od samego początki? Trudno nie doszukiwać się drugiego dna w relacjach Portugalczyka ze Henningiem Bergiem.
- Każdy nasz mecz ogląda masa dyrektorów sportowych i skautów z całej Europy. Pojawia się wiele pytań o piłkarzy, ale dziś nie ma tematu odejścia Sa. Nie zamierzam puścić go z Legii. – Bogusław Leśnodorski

Mimo zapewnień prezesa Leśnodorskiego, wydaje się, że kolejka po Orlando Sa podczas najbliższego zimowego okienka transferowego może ustawić się długa. Włoska A Bola informuje już o zainteresowaniu Portugalczykiem przez Sampdorię Genuę i US Palermo. Sam zawodnik, w oficjalnych wywiadach, zapewnia, że chcę zostać w przy Łazienkowskiej, a mieszkanie w Warszawie bardzo mu odpowiada. Trudno jednak oczekiwać innej odpowiedzi w publicznych wypowiedziach zawodnikach. Drogi Henninga Berga i Orlando Sa mijają się ze sobą, choć obie idą w podobnym kierunku, gdyż u celu każdej znajduje się zwycięstwo.    
- Sa ma pełną świadomość, że jest świetnym napastnikiem. Na pewno chce więc grać w każdym spotkaniu od początku, a w Legii mu tego nie gwarantują. Nie zdziwię się, jeśli niebawem wstanę rano i przeczytam, że poprosił władze klubu o transfer, aby robić to, do czego piłkarz jest stworzony. – Piotr Włodarczyk

Bez wątpienia Orlando Sa jest najlepszym napastnikiem grającym obecnie w naszej Ekstraklasie. Śmiem również twierdzić, że w ostatnich latach w Warszawie nie było tak dobrej dziewiątki jak Portugalczyk. Z najlepszymi zawodnikami polskiej ligi jest jednak tak, że szybko uciekają gdzieś do lepszych klubów, gdy tylko nadarzy się okazja, to oczywiste. W przypadku Orlando Sa wierzę, że gdy będzie odchodził, to jednak z pobudek czysto sportowych, a nie z powinności w przypadku konfliktu z trenerem. W machinie Berga wszystko jak na razie działa poprawnie, lecz w przypadku jakiegoś niepowodzenia pytania o brak Portugalczyka w pierwszej jedenastce będą coraz częstsze. Jak na razie Sa jest jokerem, asem z rękawa w talii Norwega, dwunastym zawodnikiem i pierwszym rezerwowym. Wierzę jednak, że już niedługo Portugalczyk stanie się tym, od którego szkoleniowiec zacznie ustawiać przednie formacje swojego zespołu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz