FB twitter kontakt

The Normal One

Z nikim się nie kłóci, nikogo nie obraża, nie wylicza błędów sędziów, nie prowadzi wojen psychologicznych przed meczami, nie wchodzi w sprzeczki z innymi trenerami i jak na razie uczestniczył tylko w jednej przepychance, w której to nie on nie był prowodyrem. Co się dzieje z Mourinho? The Special One zachowuje się… normalnie, zwyczajnie, z tą różnicą w stosunku do innych trenerów, że w tabeli patrzy na nich z góry.

The Builder One
Do Anglii powrócił z obietnicą dla Romana Abramowicza, iż przywróci Chelsea na pozycję numer jeden w Premier League. Na Stamford Bridge, w odróżnieniu na przykład do Manchesteru United, zdawano sobie sprawę, że na budowę potrzeba czasu. Budowniczy Mourinho wyznaczył sobie rok na przygotowanie drużyny. Słowa oczywiście dotrzymał oddając gotowy zespół przed sezonem 2014/2015 do użytku. Oczywiście Mourinho nie budował od podstaw. Przejmując londyńską drużynę miał solidne fundamenty, na których musiał nanieść jednak spore poprawki według własnego projektu. Zmiany zdawały się być radykalne, gdyż z Chelsea pożegnał się jeden z jej gospodarzy – Frank Lampard. Kolejne pożegnania z trzema napastnikami Dembą Ba, Romelu Lukaku i wypożyczonym do Włoch Fernando Torresem zwiastowały przyjście nowych zawodników na Stamford Bridge. Nie sposób nie wspomnieć o złotym interesie Mourinho, który za prawie 50 milionów euro sprzedał do Francji swojego obrońcę Davida Luiza uzyskując środki do dalszej budowy, a co ważniejsze dotrzymał przy tym budowlanego fair play.

The Designer One
Budowla Mourinho miała opierać się na takich zawodnikach jak John Terry, Branislav Ivanović, Nemanja Matić, Oscar i Eden Hazard. Portugalczyk zdawał sobie sprawę, że do tego, aby jego forteca stanowiła główną siłę w angielskiej Premiership, należy pozyskać zawodników spełniających specjalne kryteria. Lista, którą przedstawił swojemu przełożonemu była niezwykle ekskluzywna, a co za tym idzie nazwiska z tej listy wiązały się z dużymi wydatkami. Ze sponsorem nie było jednak problemu, a szybko przeprowadzone transfery dawały czas menadżerowi na wkomponowanie zawodników do zespołu podczas okresu przygotowawczego. Jose Mourinho w miejsce sprzedanych trzech napastników pozyskał trzech nowych. Didier Drogba powrócił do Londynu w podwójnej roli: jako piłkarskie wzmocnienie składu, ale również jako dobry duch szatni, którego pozycja na kartach historii londyńskiego klubu jest równie silna jak Johna Terry’ego. Niechciany w Liverpoolu Loic Remy znalazł przystań w fortecy Mourinho, a graczem stanowiącym o głównej sile budowli Portugalczyka miała być gwiazda Atletico Madryt – Diego Costa. Odejście Franka Lamparda spowodowało dużą dziurę, dlatego w jego miejsce do zespołu menadżer zaprosił trochę niechcianego w Barcelonie Cesca Fabregasa, lewą stronę defensywy wzmocnił Filipe Luisem, a po latach do Londynu powrócił Thibaut Courtois.

The Clairvoyant One
Na papierze skład wyglądał oszałamiająco. Wielu zastanawiało się jednak, czy wszystkie elementy budowli złączą się w jedną całość. Wątpliwości nie miał sam Mourinho, który po powrocie do Anglii przewidział ciąg zdarzeń realizując swoje założenia krok po kroku. Transfer Cesca Fabregasa okazał się strzałem w dziesiątkę. Hiszpan błyszczy pełnym blaskiem odzyskując formę po średnio udanym okresie w Katalonii. Dziś nikt nie zadaje pytań, dlaczego Mourinho pozbył się Franka Lamparda. Kupno Diego Costy zaś, to jak połączenie wersji light Mario Balotellego i Luisa Suareza w jednym. Były napastnik Atletico Madryt został główną strzelbą Chelsea i z miejsca odwdzięczył się golami za otrzymane zaufanie do tego zostając pupilem londyńskiej publiczności. Majstersztykiem jest połączenie duetu Cesc Fabregas - Diego Costa, którzy obok Hazarda czy Oscara stanowią o ofensywie Chelsea. Mimo to, wydaje mi się, że jeszcze większym geniuszem jest to, iż zespół doskonale potrafi sobie radzić, i do tego wygrywać, bez wspomnianego duetu na boisku. I tu znajduje się zalążek do tego, aby mówić o Chelsea jako o zespole kompletnym.

The Director One
Przeglądając kadrę The Blues ciężko znaleźć słaby punkt tego zespołu. Wydaje się, że każdy zawodnik ma swoją rolę do wypełnienia podczas długiego i ciężkiego sezonu, a reżyser Mourinho będzie zmieniał w miarę potrzeb aktorów niebieskiego spektaklu. Na całe szczęście dla menadżera Chelsea zespół unikają przewlekłe kontuzje, które są nieodłączną częścią w tym sezonie takich ekip jak Arsenal czy też Manchester United. Swoje urazy leczą obecnie Diego Costa, Gary Cahill, czy też Natan Ake, ale ich absencja wcale nie wpływa na wyniki zespołu. Wydaje mi się jednak, że gdyby szpital zagościł na Stamford Bridge Mourinho stał by się nagle The Doctor One lecząc swoich podopiecznych, a na pewno nie dopuściłby do powstania tak wielu urazów, które są częścią składową wielu czynników takich jak przygotowanie fizyczne, dieta, błędne monitorowanie zdrowia zawodników. U Mourinho nie ma miejsca na takie błędy. Portugalczyk zbudował piłkarską fortecę, przewidział ciąg zdarzeń i reżyseruje w pełni swoją drugą przygodę z londyński klubem.         

The Lider One
Pozycja Chelsea pokazuje miejsce Jose Mourinho pośród innych szkoleniowców w Premier League. The Blues są niepokonani w tym sezonie w lidze, pucharze ligi i Lidze Mistrzów. Niezwykle trudnym zadaniem będzie powtórzenie sukcesu Arsenalu z sezonu 2003/2004, ale na pewno nie niemożliwym. Wskaźnik porażek Chelsea wynosi obecnie zero, ale zapewne Mourinho w całym swym geniuszu zdaje sobie sprawę, że nadejdzie dzień, w którym to przeciwnicy będą się cieszyć z kompletu punktów w konfrontacji z The Blues. Na chwilę obecną Chelsea jest One, Mourinho również jest One. Oczywiście nikt w grudniu ligi nie wygrał, ale historia pokazuje, że kto wejdzie w nowy rok jako lider Premier League będzie najprawdopodobniej cieszył się z końcowego sukcesu na koniec sezonu, a do nowego roku odliczamy już dni.

The Normal One?
Jose Mourinho z obecnego sezonu różni się od tego, którego widziałem w poprzednich sezonach. Z nikim się nie kłóci, nikogo nie obraża, nie wylicza błędów sędziów, nie prowadzi wojen psychologicznych przed meczami, nie wchodzi w sprzeczki z innymi trenerami i jak na razie uczestniczył tylko w jednej przepychance, w której to nie on nie był prowodyrem. Co się dzieje z Mourinho? The Special One zachowuje się… normalnie, zwyczajnie, z tą różnicą w stosunku do innych trenerów, że z tabeli patrzy na nich z góry. Nie jest to jednak normalność, do której przyzwyczaił nas Portugalczyk. Wiem jednak, że dawny Mourinho w całej swej okazałości powróci w momencie, kiedy na horyzoncie pojawią się pierwsze porażki. Jak na razie z przydomka The Special One pasuje tylko jego część – One. W stosunku od kolegów po fachu, w całej tej normalności jaką Portugalczyk prezentuje w tym sezonie, wyróżnia go tylko jedna rzecz – on nie przegrywa.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz