FB twitter kontakt

Londyn nie tak odległy

Na statku o nazwie „FC Barcelona” trwa wojna o pozycję i władzę na pokładzie. Pojawiające się coraz to nowe problemy hiszpańskiego liniowca prowadzą powoli do jego zatonięcia. Sytuacja jest na tyle poważna, że o opuszczeniu pokładu myśli ten, który do tej pory ciągnął kataloński statek. Przystanią dla Leo Messiego ma być Londyn.

To, co jeszcze nie tak dawno było nie do pomyślenia, dziś coraz częściej pojawia się w głowach kibiców FC Barcelony i przyprawia ich o dreszcze. Jeszcze do niedawna plotki o transferze swojego ulubieńca do innego europejskiego potentata słuchali jednym uchem, aby wypuścić je drugim. Dziś widmo odejścia Lionel Messiego z FC Barcelony sprawia, że z zapartym tchem fani „Dumy Katalonii” przysłuchują się kolejnym medialnym wieściom na temat możliwego transferu. Futbol widział w swej historii wiele spektakularnych zmian barw klubowych piłkarzy, ale transfer Lionela Messiego byłby tym największym i to pod każdym względem.

Problemy Argentyńczyka w Barcelonie pojawiły się z momentem przyjścia do klubu Luisa Enrique, który wzorem Sir Alexa Fergusona zaznaczył na pierwszej konferencji, że w klubie nie ma świętych krów. Messiemu, który od lat był na piedestale klubu z Katalonii, nie spodobały się słowa swojego nowego szkoleniowca.  Metody pracy i decyzje Luisa Enrique nie przypadły do gustu nie tylko Argentyńczykowi, ale również kilku innym gwiazdom Blaugrany, a stosunki na linii zawodnicy-trener stały się napięte. Oliwy do ognia dodał również transfer Cesca Fabregasa, którego z Leo Messim wiążą przyjacielskie relacje. Stosunki między gwiazdą Barcelony, a szkoleniowcem są obecnie na tyle słabe, że obaj panowie nie rozmawiają ze sobą od ponad dwóch miesięcy. Czarę goryczy przelał ostatni mecz z Realem Sociedad, który Argentyńczyk rozpoczął z ławki rezerwowych.

Manchester City, PSG i Chelsea to nieliczne zespoły świata, które dzięki bogactwu swoich właścicieli mogłyby pozwolić sobie na kupno Argentyńczyka. Jeżeli chodzi o londyńską ekipę, to ponoć sam Messi jest podekscytowany możliwością przeprowadzki na Stamford Bridge. Ilość składowych pojawiających się w ostatnim czasie sprawia, że nierealny do tej pory transfer może stać się faktem. Poza konfliktem w drużynie i zmasowanymi problemami, z którymi zmaga się Blaugrana za przeprowadzką Argentyńczyka do Anglii przemawia chęć podjęcia nowego wyzwania. Dla Barcelony i z Barceloną zdobył już wszystko, a każde kolejne trofeum będzie jedynie dublem osiągniętego już sukcesu. Osobą, która byłaby w stanie namówić Messiego na transfer do Londynu jest Cesc Fabregas. Obaj panowie z powodu wzajemnej przyjaźni chętnie zagraliby ze sobą ponownie. Mourinho to kolejne nazwisko, które jest w stanie przyciągnąć Argentyńczyka na Stamford Bridge. Mimo, iż obaj do niedawna rywalizowali w Primara Division, to charyzma, osobowość, umiejętności trenerskie i piłkarska wiedza Portugalczyka są tym, czego Messi szukał wcześniej u Taty Martino, a obecnie u Luisa Enrique. Kolejną postacią, która ma przekonać Argentyńczyka do zmiany barw klubowych jest jego ojciec Jorge Messi - orędownik odejścia syna z „Dumy Katalonii”. Całą dyskusję podsycił sam zainteresowany, który na Instagramie polubił profil Chelsea, Thibauta Courtoisa i Felipe Luisa. Przeszło uwadze wielu, że w tym samym momencie Argentyńczyk polubił również profil Manchesteru City.

250 milionów euro to kwota jaką musiałby przygotować Roman Abramowicz, aby przeprowadzić transfer stulecia. Wydaje się, że mimo znaczącego wydatku rosyjski milioner byłby w stanie pozyskać jednego z najlepszych piłkarzy w historii futbolu. Problemem stanowiłoby jednak finansowe fair play. W przypadku tak potężnej operacji londyńczycy zrobiliby wszystko, aby obejść zasady wytyczone przez Michela Platiniego, a uczestnikami tak wielkiego finansowego przedsięwzięcia zapewne zostali również sponsorzy (czytaj Adidas). Możliwy transfer Messiego do Chelsea przebiłby ponad dwukrotnie obecny rekord Realu Madryt. Jeśli chodzi o zarobki piłkarza, to zdaniem angielskich mediów, byłyby one podobne do tych, które Argentyńczyk otrzymuje w Barcelonie.

Wracając do problemów Leo Messiego w Barcelonie, to należy podkreślić, iż konflikt między Luisem Enrique, a Argentyńczykiem urósł do tego stopnia, iż gwiazda Blaugrany zasugerowała zarządowi, iż w zespole Blaugrany nie ma miejsca dla nich dwóch. Z punktu widzenia kibiców decyzja jest prosta. Należy sobie jedynie uświadomić, ilu w piłkarskim świecie jest takich Luisów Enrique, a ilu Leo Messich i którego z nich trudniej byłoby zastąpić w przypadku odejścia. Dla zarządu Barcelony i obecnego prezydenta Josepa Bartomeu jest to dylemat niezwykle trudny do rozstrzygnięcia. Być może również ten problem jest składową decyzji o wcześniejszych wyborach na nowego prezydenta „Dumy Katalonii”. Zezwolenie na sprzedaż Messiego brzmi dla sternika Barcelony jak wyrok, lecz zastąpienie Luisa Enrique wielkim i uznanym trenerem jest obecnie niezwykle trudnym zadaniem.

Pozycja Leo Messiego została również lekko zachwiana w momencie przyjścia do Blaugrany Neymara, który jak się okazuje swoim transferem rozpoczął lawinę problemów Katalończyków. Mimo, iż Brazylijczyk wielokrotnie powtarzał, że to Argentyńczyk jest numerem jeden w Barcelonie, to można odnieść wrażenie, że szatnia Blaugrany jest za ciasna dla dwóch tak wielkich i medialnych nazwisk. Neymar chciałby wyjść z cienia Messiego i zapewne przeprowadzka Argentyńczyka do Londynu byłaby mu na rękę. Nie od dziś wiadomo, że obaj panowie nie są przyjaciółmi poza stadionem, bo przecież kto to słyszał o przyjaźni brazylijsko-argentyńskiej?

Transfer Messiego wywołałby żałobę w Katalonii. Nie ma przecież na świecie piłkarza, który byłby w stanie zastąpić dwudziestoośmioletniego geniusza. W Anglii zacierają ręce, odprawiają rytualne tance i dają na mszę próbując wszelkimi sposobami przyciągnąć Argentyńczyka do Premier League. Pierwszy możliwy termin transferu Messiego do Londynu to dopiero najbliższe lato. Mimo skumulowanych problemów, które dosięgły FC Barcelonę pewnym jest to, iż Katalończycy do ostatniej kolejki będą walczyć o końcowy tryumf w lidze i Europie – z Messim w składzie. Wydaje się więc, że obietnica Argentyńczyka, którą złożył Tito Vilanovie przed jego śmiercią, że nigdy nie opuści Blaugrany były słowami rzuconymi na wiatr i wypowiedzianymi pod wpływem chwili.   

Sir Alex Ferguson zawsze powtarzał, że nie ma nikogo większego niż klub. W FC Barcelonie słowa emerytowanego już Szkota nie mają jednak zastosowania. Oczywiście można powiedzieć, że nawet taki piłkarz jak Lionel Messi powinien znać swoje miejsce w szeregu. Argentyńczyk zdaje sobie sprawę jak ważny i cenny jest dla Barcelony, dlatego niekiedy może się wydawać, iż nadużywa on swojej „władzy” w ekipie „Dumy Katalonii” (Bo przecież kto wybrał Gerardo Martino na szkoleniowca FCB?). Z Messim od dawna obchodzili, obchodzą i zapewne nadal będą obchodzić się jak z jajkiem, gdyż zdają sobie sprawę, że bez Messiego zatoniecie statku będzie znacznie szybsze, aniżeli z nim na pokładzie nawet będącym w konflikcie z innymi osobami załogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz