FB twitter kontakt

Kukułcze jajo

Zamieniając Monako na Manchester miał błyszczeć niczym Syriusz i Kanopus na gwieździstym niebie Premier League. Niczym bombardier, golleador miał walczyć łeb w łeb do ostatniej kolejki z Sergio Aguero i Diego Costą o tytuł najskuteczniejszego piłkarza na Wyspach. Niestety balonik z nadziejami pękł szybko, zaś stwierdzenie, że gra Kolumbijczyka jest niskich lotów byłoby nadużyciem, ponieważ Radamel Falcao ciągle przebywa na pasie startowym nie mogąc w żaden sposób wzbić się do jakiegokolwiek lotu.

Jego przyjście na Old Trafford miało być niczym kamień węgielny pod budowę nowego Manchesteru United. Z perspektywy ponad połowy sezonu i jego występów w koszulce Czerwonych Diabłów dziś śmiało można powiedzieć, iż jeśli Kolumbijczyk miałby stanowić fundament pod daną konstrukcję, to byłaby ona niezwykle krucha i narażona na ciągłe uszkodzenia. Wracający po kontuzji, genialny i niezwykle ceniony w piłkarskim świecie napastnik wraz z największym klubem w Anglii mieli stworzyć symbiozę, której efektem będzie sukces. Nie wyszło, ale Falcao i Manchester United z obecnego sezonu mają ze sobą wiele wspólnego.

Kolumbijczyk zaliczył jedynie cztery trafienia dla Czerwonych Diabłów, ale jego dyspozycja strzelecka wcale nie odbiega od całej formacji ofensywnej United. Co ważne widoczny brak zgrania z kolegami również nie pomaga Falcao, a ciągłe zmiany formacji i rotacje dokonywane przez Louisa Van Gaala wpływają często na brak zrozumienia całego zespołu. Niekiedy wydaje się, że Kolumbijczyk został słabo przygotowany do sezonu pod względem fizycznym. Widząc jak oddycha rękawami około 70-80 minuty łatwo znaleźć analogię do gry drużyny, która, jak sam boss wskazuje, nie potrafi zagrać całego meczu na pełnych obrotach. Żartuje się, że wraz z przyjściem na Old Trafford Radamel Falcao przywiózł ze sobą widmo ciągłych kontuzji, których w obecnym sezonie jest w Manchesterze bez liku. Ponadto kreatywność gry nigdy nie była mocną stroną typowego łowcy bramek, ale niekiedy jego zbyt łatwe do odczytania dla przeciwnika podania rażą w oczy, jak razi w oczy również cała gra ekipy Louisa Van Gaala. W Falcao, jak również w całym Manchesterze United, brakuje w tym sezonie waleczności typowej dla zespołu pod wezwaniem sir Alexa Fergusona. Oczywiście Kolumbijczyk i ekipa Czerwonych Diabłów mają też kilka pozytywnych wspólnych cech, otóż zarówno napastnik i przede wszystkim klub, posiadają ugruntowaną pozycją w piłkarskim świecie. Manchester United jest najbogatszym klubem w Anglii i jak wiadomo Radamel Falcao należy do klasy grających na murawie oligarchów. W ramach ciekawostki zaznaczę tylko, że podczas pisania tego artykułu stan konta Falcao urósł od przybycia do Anglii o prawie osiem i pół miliona funtów [link z pensjometrem Kolumbijczyka] i to za jedynie 1143 minuty gry w 19 meczach, nieźle prawda?       

Dla Kolumbijczyka zbliża się prawdziwy deadline. Z końcem sezonu kończy się jego wypożyczenie do klubu z Old Trafford. Kiedy Falcao przybywał do Manchesteru oczywistym było, że Czerwone Diabły wykupią El Tigre z AS Monaco. Obecnie „The Telegraph” informuje o podjęciu rozmów na temat renegocjacji warunków jego definitywnego transferu na Old Trafford. W umowie między klubami widnieje kwota 43 milionów funtów, którą włodarze dwudziestokrotnego mistrza Anglii mieliby przelać na konto AS Monaco w wypadku przeprowadzki Kolumbijczyka. Wydaje się jednak, że ludzie w Manchesterze z dyrektorem wykonawczym Edem Woodwardem na czele, potrafią liczyć funty. Dziś na Old Trafford wiedzą, że kupno za ponad czterdzieści milionów funtów blisko trzydziestoletniego piłkarza, który jest cieniem napastnikiem sprzed lat, byłoby zbrodnią niewybaczalną, mimo że Louis Van Gaal, przynajmniej przed kamerami, jest względnie zadowolony z gry Kolumbijczyka.
- Dla mnie jest jednak ważne to, by znajdował się w odpowiednim miejscu w trakcie ataku. Musi się znajdować w sytuacji strzeleckiej, kiedy jesteśmy w trzeciej czy czwartej fazie ataku. Tak właśnie grał i poradził sobie dobrze. – mówił Louis Van Gaal po styczniowym meczu przeciwko Queens Park Rangers

We Francji wiedzą, że jeśli uda im się sprzedać za wynegocjowaną sumę Kolumbijczyka, to do skutku dojdzie jeden z najlepszych interesów w historii klubu z księstwa. Mimo że AS Monaco liczy się w czołówce francuskiej Ligue 1, to projekt Dmitrija Rybołwlewa i jego sen o wielkim klubie chyli się ku końcowi. Rosyjski oligarcha nie jest już skłonny wydawać kolejnych milionów na swoją piłkarską zabawkę, a powrót Falcao do Francji oznaczałby znaczny wydatek dla klubu w kontekście jego pensji. W Monako wiedzą również, że jeśli Czerwone Diabły nie wyrażą chęci dokonania transferu definitywnego, to żadna ekipa na świecie nie zapłaci im sumy nawet zbliżonej do kwoty, którą kluby z Monako i Manchesteru wynegocjowały przed wypożyczeniem piłkarza. Innego zdania jest jednak agent zawodnika Jorge Mendes:
- Jeśli Radamel nie zostanie na kolejny sezon w Manchesterze United, to z pewnością będzie reprezentował barwy jednego z pięciu lub sześciu najlepszych klubów na świecie.

Drogą dedukcji trudno mi jednak uwierzyć, że ktoś z piątki: Bayern Monachium, Chelsea, Real Madryt, FC Barcelona, czy też Manchester City byłby zainteresowany zakontraktowaniem będącego w słabej formie Kolumbijczyka. Nawiasem mówiąc, bardziej prawdopodobny byłby kierunek turyński, paryski lub też powrót do Madrytu.
- Nie uważam, żeby zrobił wystarczająco dużo, a kwota 43 mln funtów to mnóstwo pieniędzy. – mówił Norman Whiteside (piłkarza MU w latach 80.) dla irlandzkiego „Evening Herald”

43 miliony funtów odłożone na możliwy transfer Falcao to kwota, za którą Czerwone Diabły mogłyby przeprowadzić inny wielki transfer podczas najbliższego okienka. Jeśli chodzi o napastników możliwie dostępnych najbliższego lata, to francuski „L’Equipe” wskazuje na prawdopodobną zamianę Radamela Falcao na Edisona Cavaniego, który co sezon jest łączony z angielskimi klubami. Dietmar Hamann wskazuje zaś Roberta Lewandowskiego, jako idealnego napastnika dla angielskich klubów, w tym dla Manchesteru United. Wydaje się jednak, że w przypadku rezygnacji z definitywnego transferu Kolumbijczyka w Manchesterze będą bardziej skorzy zapłacić tak wysoką sumę na zawodnika środka pola przesuwając z powrotem do ataku Wayne’a Rooneya.

Dwukrotnie pisałem już o Radamelu Falcao, raz odnośnie jego umiejętności do zarabiania gigantycznych pieniędzy [link], drugi raz na temat jego ciągłych kontuzji [link]. Od zawsze byłem jednak zwolennikiem jego talentu i gry, ale jeśli chodzi o jego wypożyczenie do Manchesteru United, to oczywistym było, że wiąże się ono z pewnym ryzykiem, a jego forma po przewlekłej kontuzji była zagadką. Dziś Radamel Facao jest niczym kukułcze jajo, które ktoś podrzucił na Old Trafford. Mówi się, że kto nie ryzykuje, ten… nie pije szampana. Wydaje się jednak, że w przyszłym sezonie pojawią się momenty, w których w czerwonej części Manchesteru te szampany zostaną otwarte, ale nie zasmakuje w nich już El Tigre, który podejmie kolejne piłkarskie wyzwanie w poszukiwaniu formy i… kolejnych wielkich pieniędzy.

6 komentarzy:

  1. Dobrze napisane, ciężko się nie zgodzić. Myślę, że Rooney z Cavanim to będzie przyszły atak MU.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Syriusz i Kanopus na gwieździstym niebie" - to jest kwintesencja Twojego "stylu". Może i tekst ciekawy, ale niestety trudno się czyta z uwagi na dużą ilość porównań, metafor i innych ozdobników. To nie pierwszy blog, w którym widzę to zjawisko - skąd to się bierze, próbujecie imitować Steca?

    OdpowiedzUsuń
  3. Falcao nie gra tak tragicznie. Tu chodzi tylko o kase. Van Gaal nie dawał mu wielu szans. Radamel miał pecha, bo złapał na wypożyczeniu kontuzje. Man U już zaznaczyło, że go nie wykupi. Ciekawe, gdzie chłopina trafi. Nadaję się do klubu, gdzie będzie pierwszym asem a nie do gnicia na ławce rezerwowych. A sprowadzili go, bo przecież Persie miał kontuzje w tym czasie. To nie do końca taki nieudany eksperyment, bo wyszarpał im 2 zwycięstwa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Falcao nie gra tak tragicznie. Tu chodzi tylko o kase. Van Gaal nie dawał mu wielu szans. Radamel miał pecha, bo złapał na wypożyczeniu kontuzje. Man U już zaznaczyło, że go nie wykupi. Ciekawe, gdzie chłopina trafi. Nadaję się do klubu, gdzie będzie pierwszym asem a nie do gnicia na ławce rezerwowych. A sprowadzili go, bo przecież Persie miał kontuzje w tym czasie. To nie do końca taki nieudany eksperyment, bo wyszarpał im 2 zwycięstwa.

    OdpowiedzUsuń
  5. W dzisiejszych wiadomościach znowu piszą o tym, iż Falcao zostanie zastąpiony Lewandowskim za 40 mln.

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że drugi sezon o Lewym się zaczyna

    OdpowiedzUsuń